W wakacje Stowarzyszenie Calos Cagathos realizuje projekt „Karuzela Marzeń”, zorganizowany dla grupy młodzieży, która wyraziła chęć udziału w trzech kulturalnych podróżach:
– w Międzynarodowym Festiwalu Teatralnym Wertep organizowanym na Podlasiu
przez Stowarzyszenie Kulturalne Pocztówka/A3 Teatr Kolekcjonerzy Wzruszeń: 24-26.07.2015 r.
– IX Festiwalu Filmu i Sztuki Dwa Brzegi w Kazimierzu Dolnym: 7-9.08.2015 r.
– w Międzynarodowym Festiwalu Sztuki Ulicznej BuskerBus we Wrocławiu: 21-23.08. 2015r.
Za nami pierwszy niezwykły festiwal, z którym wędrowaliśmy po podlaskim regionie.
Uwaga, proszę zapiąć pasy karuzela zabiera nas na Podlasie…
Podróż
Dzień pierwszy to przede wszystkim ekscytacja tym, co nas czeka. Niecierpliwość dotarcia na miejsce. Autokar, rozmowy, odpoczynek przy cudownym źródełku na świętej Górze Grabarka. W końcu mała malowniczo położona wieś Dubicze Cerkiewne z cierpliwie czekającą na nas gospodynią uroczych drewnianych domków schowanych w szumiącej Puszczy Białowieskiej. Chwila odpoczynku i wyruszamy na spotkanie z wertepowskimi spektaklami.
Narewka: Zalew Stary Dwór
Oj, nie tak łatwo było nam znaleźć pierwszą ostoję Wertepu. Gdy dotarliśmy na miejsce głodni teatralnych wrażeń, stopiliśmy się z publicznością oczarowaną sztuką tworzenia impresji z baniek mydlanych. „Dziewczynka z zapałkami” Teatru TiX to pierwszy przez nas obejrzany spektakl – skandynawska wzruszająca historia grana przez trzy aktorki. Dużo ruchu i interakcja z widzami. „Zapałki! Zapałki!” – do dziś słyszę w uszach głos wołającej dziewczynki. Hm, potem wraz z aktorami Teatru Scena C budowaliśmy… browar! Dwóch mężczyzn, przyczepa kempingowa, leżaki i po chwili… ku naszej radości kilka osób z naszej grupy występowało na scenie przy akompaniamencie bigbitowych hitów. To był zdecydowanie najzabawniejszy występ. Za to historia dziewczyny, która staje się kobietą w spektaklu „Bajczarz” Teatru Monitoring wywołała w nas lekkie rozczarowanie, być może postawiliśmy zbyt wysoko poprzeczkę, znając ich ubiegłoroczne dzieło „Kurort”… Nasyceni duchowo późnym wieczorem dotarliśmy do naszej urokliwej bazy noclegowej, by wspólnie przygotować ucztę dla ciała – grilla pod rozgwieżdżonym niebem…
Orla
Poranne promienie słońca łaskoczące nasze zaspane oczy. Słoneczna aura skutecznie zachęca nas do spędzenia całego przedpołudnia nad pobliskim Zalewem Bachmaty. Kąpiel, zdjęcia, opalanie – słodkie lenistwo. Po obiedzie nasz wesoły autokar rusza w kierunku Orli. Po drodze zabieramy autostopowiczów – muzyka Macieja K. i jego piękną żonę Magdalenę, którzy spieszą w tym samym kierunku. Po krótkiej rozmowie dowiadujemy się, że Maciej jest artystą Teatru Makata! Później okazuje się, że to daleki kuzyn Izabeli Dziwiszek – jednej z opiekunek garwolińskiej grupy. Sobotnią teatralną ucztę zaczynamy od powtórki z rozrywki – jeszcze raz bierzemy udział w zabawnym spektaklu “Tank”, oczywiście i tym razem ochoczo zapełniamy scenę. Niektórzy powtórnie oglądają “Bajczarza”, po którym zostajemy zaproszeni na wyczekiwane przez nas “Wesele”, w którym gra zaprzyjaźniony autostopowicz bębniarz Maciej. Z zainteresowaniem obejrzeliśmy żywiołową opowieść o mężczyznach i kobietach. Zostaliśmy wciągnięci do weselnej zabawy, łapaliśmy wianki i muchy, tańczyliśmy i wspólnie z artystami głośno śpiewaliśmy centralnym postaciom – monumentalnym lalkom Panny Młodej i Pana Młodego – Sto lat! Momentami aż tchu było brak! O 21.00 wraz z pierwszymi gromami zbliżającej się burzy rozpoczął się koncert – spektakl grupy The Stephen Rappaport Band. Unikatowe połączenie teatru, tańca i muzyki, wzmacniane przez klimatyczne wnętrze synagogi wywołało w nas wiele emocji. Ale to nie był jeszcze koniec wrażeń. Wraz z nami wrócili do Dubicz Cerkiewnych artyści Teatru Makata – Karol, Maciej i Magda, którzy postanowili umilić nam wieczór, grając niezapomniane melodie. Taniec boso na mokrej trawie w rytm bębna i harmonii
na trwałe zapisały się w naszych wertepowych wspomnieniach.
Kleszczele
Ranek. Świergot ptaków. Rżenie konia. Szum drzew. Wiatr. Czyste piękno i dobro! To już nasz ostatni wertepowy dzień. Nawet deszcz nie był w stanie zepsuć nam humorów. Wraz z naszym przyjazdem do podlaskiej wsi na niebie pojawiło się słońce. Dziś obejrzeliśmy dwa spektakle familijne – “Krawiec Niteczka” Teatru Malutki i “Małe historie” Teatru I co było dalej. Wertep pożegnał nas tak, jak i powitał – niezwykłymi bajkowymi bańkami mydlanymi. Z ociąganiem wsiadamy do autokaru. W drodze powrotnej dzielimy się wspomnieniami i powertepowskimi refleksjami…
– Lubię Wertep przede wszystkim za kameralność, intymność relacji między widzem i artystą. Lekkość teatralnych form, bezpośredniość, optymizm ludzi tworzących ten festiwal, grana na żywo muzyka, żeglujące na wietrze bańki mydlane, na tle zielonych lasów, tworzą spójną całość, azyl dla miłośników sztuki niekonwencjonalnej, szczerej, nieskażonej rutyną – mówi Marysia R., uczestniczka naszego projektu.
– Nie byłem nigdy wcześniej na Wertepie, ale pierwsze wrażenie było bezcenne – dodaje Kacper K. – Moje wrażenia potęgowały przede wszystkim te spektakle, podczas których artyści wchodzili w interakcje z widzem, na przykład w spektaklu “Tank” Teatru Sceny C oraz “Weselu” Teatru Makata. Po każdym przedstawieniu można było porozmawiać z aktorami, chętnie dzielącymi się swoim doświadczeniem.
– Klimat sobotniego koncertu był niesamowity – XVII wieczna synagoga, mnóstwo świec i początkowo przerażająca muzyka, następnie hipnotyczny taniec wokalisty przeniosły mnie do innego świata. Pozwoliłam, by muzyka mną zawładnęła. Bardzo mi się podobało, nie sądziłam, że mogę uczestniczyć w takim przedsięwzięciu. Z pewnością chciałabym ponownie usłyszeć tę muzykę ponownie – wspomina Łucja W.
Karolina M. żałuje, że wyprawa trwała tak krótko – Wertep był świętem bycia ze sobą i sztuką. Czasem pełnym emocji i wrażeń, spędzonych z fantastycznymi ludźmi…
Garwolin
– Bardzo się cieszę, że jeszcze raz mogliśmy zabrać grupę młodych ludzi na Wertep – mówi po powrocie Izabela Rękawek, prezes Stowarzyszenia Calos Cagathos – ten czas na pewno zaowocuje w nich kreatywnością, większą wrażliwością, a także pokaże im, że życie może być piękniejsze. Z całego serca dziękuję wszystkim, którzy wsparli nasz wyjazd, przede wszystkim dziękuję Urzędowi Miasta Garwolin i firmie Zeller Plastik Poland za współfinansowanie naszego projektu, a także wszystkim, którzy pomogli nam zorganizować tę teatralną przygodę. Wielkie ukłony dla Stowarzyszenia Pocztówka i Teatru A3 za pomysł i wytrwałość w organizowaniu tak ciekawej imprezy jak Wertep.
Jesteśmy już w domu. Odurzeni klimatem wertepowskich spektakli, przyrody, wody, wiatru i spotkań. Wróciliśmy pełni wrażeń i lekkiego niedosytu… w naszych głowach wciąż słychać festiwalowy gwar i niezapomniane melodie…
Do zobaczenia, wrócimy za rok!
Anna Szyszka