Kazimierskie spotkania z… Filmem i Sztuką

– czyli półmetek projektu “Karuzela Marzeń” Stowarzyszenia Calos Cagathos

Już po raz dziewiąty Kazimierz Dolny zaprosił do siebie miłośników Filmu i Sztuki na Festiwal Dwa Brzegi, czyli interdyscyplinarne wydarzenie kulturalne prezentujące cenne filmy polskie i zagraniczne: premiery, ważne filmy roku minionego i obrazy, które miały kluczowe znaczenie dla rozwoju światowej kinematografii, jak również spektakle teatralne, wystawy, koncerty i wydarzenia innych dziedzin. Nie bez znaczenia jest także możliwość codziennego spotkania z artystami. Dzięki wsparciu finansowemu Urzędu Miasta Garwolin, firmie CZAN i firmie Zeller Plastik Poland z Woli Rębkowskiej należymy do tych szczęściarzy, którzy mogli zanurzyć się w tym święcie kultury.

Piątek, 7.08.2015 r.
Kazimierz Dolny ujrzeliśmy zalany słońcem. Niebo bez jednej chmurki. Delikatny wiaterek. Szemrząca Wisła. Kolory. Zapachy. Dźwięki. Stragany cieszące oczy dzieci. Tłum kolorowych, życzliwych i otwartych ludzi. Daliśmy się ponieść fali festiwalowiczów  i … wreszcie ujrzeliśmy namioty – kina. Jeszcze bilety. Kolejka… Jesteśmy. Gasną światła. Zaczynamy ucztę od oskarowego dzieła. “Ida” Pawła Pawlikowskiego wyciszyła nas swoją niespieszną akcją, symbolicznymi obrazami i efektami dźwiękowymi. Wiele scen z tego filmu na długo pozostanie w pamięci… przede wszystkim potajemny pogrzeb dziecka na starym zapomnianym cmentarzu, niezwykła scena samobójstwa ciotki głównej bohaterki i rozmowa zakochanych o tym, jaka czeka ich przyszłość… Z namiotu wychodzimy zamyśleni, zapatrzeni, zasłuchani w siebie… Na zewnątrz upał! Przechodzimy do sektora Cafe Kocham Kino – tam przysłuchujemy się rozmowie Grażyny Torbickiej z reżyserem filmu – lekki dialog z dużą dawką humoru dał nam możliwość obcowania z dwiema wybitnymi osobowościami. Po spotkaniu szybciutko do kina pod Srebrną Gwiazdą na kolejne dzieło: “Rewers” – obsypany nagrodami na najważniejszych polskich festiwalach debiut Borysa Lankosza. W czarno-białym, stylizowanym na kino czarne filmie główna bohaterka, Sabina poszukuje odpowiedniego kandydata na męża, kiedy go wreszcie znajduje, okazuje się, że mężczyzna jej marzeń skrywa pewien mroczny sekret… Brawurowe kreacje świetnie dobranych aktorek – Agaty Buzek, Krystyny Jandy i Anny Polony oraz komediowe nuty w tym refleksyjnym obrazie to mocne strony tego znanego dzieła. Po wyjściu z namiotu znowu oślepia nas słońce, ale jeszcze nie mamy dość, idziemy do Kazimierzówki na muzyczny spektakl Oleny Leonenko i Janusza Głowackiego “Podwórko – Świat”. Artystka powraca na podwórko swojego dzieciństwa, w samym sercu Kijowa. Dzięki pięknej oprawie muzycznej – Olenie Leonenko towarzyszą cudowne dźwięki akordeonu i gitary, można usłyszeć podwórkowe tanga i ludowe pieśni ukraińskie, rosyjskie, żydowskie, a także pieśni Okudżawy, Wysockiego, Leszczenki oraz Bernesa. Ten wspomnieniowy spektakl pełen jest nostalgii, życzliwego humoru i zrozumienia dla ludzkich marzeń i słabości. Koniec na dzisiaj? O nie, czas na wesołe wygibasy! Niemalże przybiegamy z górki na rynek, gdzie dziewięciu muzyków grupy Kraków Street Band radośnie bawi publiczność. Koncert aż kipi pozytywną energią, tak więc nie marnujemy czasu i włączamy się do zabawy. Nocny powrót Korzeniowym Dołem – najpiękniejszym z kazimierskich wąwozów, dopełnił atrakcji dnia. Niezwykłe ściany, wysokie na kilka metrów oprawione korzeniami i pniami drzew w świetle nielicznych latarek przyprawiały o drżenie serc. W pokojach, zmęczeni, szybko oddaliśmy nasze ciała we władanie Morfeusza.

Sobota, 8.08.2015 r.
Promienie słońca wezwały nas do podboju kolejnego festiwalowego dnia. Zaczynamy od obejrzenia dzieła Piotra Szulkina “Ubu król” – film ten został uznany przez naszą grupę za jeden z najlepszych obrazów festiwalu. Przede wszystkim na to zdanie wpłynęła teatralna i groteskowa forma, uniwersalny przekaz, doskonałe kreacje aktorskie Jana Peszka i Katarzyny Figury oraz finałowe słowa królewskiej pary – „My to ty” – jako niepokojące memento. Wychodzimy z kina, zalewa nas jasność, otacza gorące powietrze i gwar festiwalowego miasteczka. Za niespełna pół godziny kolejne dzieło – tym razem najważniejszy film tegorocznego festiwalu w Cannes „Dheepan” Jacquesa Audiarda. Film trudny w odbiorze, zmuszający do myślenia i zatrzymania się, rzucający światło na kwestie dyskryminacji uchodźców, więzi między sztucznie stworzonymi członkami rodziny oraz problemy, z którymi wspólnymi siłami muszą się mierzyć. Francuski reżyser zobrazował historię uchodźców ze Sri Lanki, którzy uciekając przed wojną domową, byli zmuszeni stawić czoła brutalnej rzeczywistości paryskiego przedmieścia. Obraz ten pozostawia stały ślad w sercach publiczności i w innym świetle ukazuje problem uchodźstwa.
Słońce. Rynek. Drewniana studnia. Gęsto zaludnione cieniste miejsca. Bramki wodne – chwilo trwaj! Lody. Śmiechy. Przekomarzania. Przytulone pary. Odpoczynek. O 21.00 stajemy przed wyborem: film czy koncert? Na Duży Rynek, czyli koncert
warszawskiego Combo Tanecznego po muzyczne wzruszenia wywołane przedwojennymi piosenkami udaje się nieliczna grupa , by poczuć klimat stołecznych ulic, podwórek i dansingów. Większość idzie na Mały Rynek obejrzeć ostatni festiwalowy film: „O dziewczynie, która wraca nocą sama do domu” Any Lily Amirpourto. Dzieło wszystkim przypadło do gustu dzięki zabawie filmowymi gatunkami – od wampirycznego horroru, przez romantyczną historię miłosną, po irański western. Cały czas trzymało w napięciu. Zwróciliśmy uwagę na zdjęcia, psychodeliczną muzyką, tytułową rolą Sheili Vand oraz … kota. Niemały wpływ na odbiór miało także miejsce oglądania – kino pod chmurką, gwiazdy, księżyc i orzeźwiający wiaterek. A po filmie z wampirami czekała nas powtórnie przeprawa przez tajemniczy wąwóz. Latarki, cienie, zawieszone na pajęczynach listeczki… Aż strach się bać!!! By spokojnie usnąć po tak ekscytującym dniu sięgnęliśmy po piękną muzykę, która zabrała nas w inny wymiar…

Niedziela, 9.08.2015 r.
Niezmiennie… słońce 🙂 Zdążyliśmy się przyzwyczaić do wysokich temperatur. Przewiewne sukienki. Supełki 😉 Koszulki. Okulary. Kapelusze. Woda, woda, woda! Jedziemy na pożegnanie z Kazimierzem. Spacer wiślanym bulwarem. Wiatr. Urocze brukowane uliczki. Stragany. Lody dla ochłody. Oczywiście ulubione bramki wodne. Studnia. Kazimierskie koguty. Wspinamy się do zamku. Widoki zapierają dech w piersiach! Z wejścia do baszty rezygnujemy. Gorąco! Schodzimy na rynek. Pożegnalne zdjęcia. Zabawa z mimem – całusy 🙂 Wracamy do autokaru czarowną uliczką Puławską, wzdłuż Kościoła Farny, przed nami romantyczny widok na Wisłę… Koniec? Oczywiście, że nie. Wchodząc w artystyczną przestrzeń, musimy sobie zdawać sprawę z tego, że raz dotknąwszy czegoś niesamowitego zawsze będziemy głodni nowych wrażeń. Nie wystarczą nam już seriale i kinowe szlagiery, będziemy szukać i odkrywać wartościowe dzieła otwierające nas na drugiego człowieka i świat.

Trzy dni – to dużo i mało zarazem. Dużo ze względu na ogrom kulturalnych atrakcji, spotkań i wrażeń. Mało, bo chcielibyśmy więcej i więcej. Za nami już dwie niezwykłe podróże, przed nami jeszcze jedna – do Wrocławia na Międzynarodowy Festiwal Sztuki Ulicznej BuskerBus. Co przyniesie? Jak nas wzbogaci? Jestem przekonana, ufnie patrząc w przyszłość, że słowa Ryszarda Kapuścińskiego doskonale oddają ideę naszego projektu “Podróż nie zaczyna się w momencie, kiedy ruszamy w drogę, i nie kończy, kiedy dotarliśmy do mety. W rzeczywistości zaczyna się dużo wcześniej i praktycznie nie kończy się nigdy, bo taśma pamięci kręci się w nas dalej, mimo że fizycznie dawno już nie ruszamy się z miejsca.”

Anna Szyszka